Na CPK, czternastki i podwyżki zabraknie pieniędzy? Tę decyzję UE odczujemy w portfelach
Polska wejdzie w procedurę nadmiernego deficytu i odczujemy ją w swoich portfelach. Pozostaje pytanie, kiedy i jak bardzo. Obecnie waży się to, jak mocno rząd będzie musiał zacisnąć pasa. Ministerstwo finansów już się na to przygotowuje.
- Ekonomiści spodziewają się złych wiadomości dla budżetówki, nauczycieli czy emerytów. — Może pojawić się dodatkowa fala danin — mówi były wiceminister finansów
- Rząd zapowiadał też wielkie projekty infrastrukturalne i przyspieszenie transformacji energetycznej. Czy może zabraknąć pieniędzy na CPK, atom lub wiatraki? Sprawdzamy
- Resort finansów w przesłanej nam odpowiedzi wskazuje, jakie kroki podejmie. „Najważniejszy element planów stanowić będą ścieżki wydatków, prowadzące do obniżenia deficytu” — przyznaje ministerstwo
Komisja Europejska już formalnie zaleciła Radzie Europejskiej objęcie Polski procedurą nadmiernego deficytu. Oprócz nas w tym gronie znalazło się jeszcze sześć innych państw: Belgia, Francja, Malta, Słowacja, Węgry i Włochy.
Powód jest prosty — deficyt sektora finansów publicznych w Polsce wyniósł w 2023 r. 5,1 proc. PKB, podczas gdy zgodnie z unijnym prawem nie powinien przekraczać 3 proc. PKB.
Wkrótce trzeba będzie zatem ograniczać wydatki. O ile? To się jeszcze okaże, bo czekają nas polsko-unijne rozmowy. — W tym roku proces zostanie oficjalnie sformalizowany i dopiero pod jego koniec otrzymamy formalne rekomendacje, najprawdopodobniej w grudniu. W międzyczasie czekają nas negocjacje między polskim rządem a Komisją Europejską co do tego, jaki powinien być kształt, czy też tempo tej korekty nadmiernego deficytu, przy uwzględnieniu wszystkich specyficznych też dla Polski uwarunkowań – mówi Adam Antoniak, starszy ekonomista w ING.
Nie ma jednak wątpliwości, że dotychczasowy kurs polskiej gospodarki trzeba będzie skorygować. — Ścieżka długu, którą rząd przedstawił w Wieloletnim Planie Finansowym, jednak jest na trajektorii rosnącej. W najbliższych latach wzrośnie powyżej 60 proc. PKB. Komisja Europejska zapewne wymusi korektę, aby ograniczyć ryzyko nadmiernego wzrostu długu. Rząd może zostać zmuszony do zmian swoich planów – zauważa.
Decyzje, które zapadną, wpłyną na portfele zwykłych Polaków. Rząd nie zrealizuje części swoich flagowych obietnic, bo to je najprawdopodobniej poświęci, by udobruchać Brukselę. — W szczególności mam na myśli podniesienie kwoty wolnej od podatku do 60 tys. zł. To bardzo kosztowne rozwiązanie i myślę, że w kontekście procedury nadmiernego deficytu i planowanej, czy też rekomendowanej konsolidacji fiskalnej, prawdopodobnie przestrzeni na to, żeby w najbliższych latach to rozwiązanie wdrożyć nie będzie – opowiada Antoniak.
Obie strony zrobią krok wstecz?
Tegoroczne rozmowy z Brukselą są wyjątkowe – procedura nadmiernego deficytu wygląda bowiem inaczej niż przed COVID-19. I to dla Polski powinna być dobra wiadomość.
— Tak naprawdę dopiero będziemy mieli okazję sprawdzić, jak w praktyce sprawdzi się procedura po dużych zmianach w jej założeniach po pandemii. Zreformowany system koordynacji polityki fiskalnej w Europie powinien zwiększać elastyczność. Koncentruje się nie tylko na poziomie deficytu, ale także na ścieżce długu i zachowaniu stabilności. Teraz zwraca się uwagę średnioterminowe trendy bardziej niż na czystą mechanikę i sam nadmierny deficyt. Komisja analizuje również specyfikę każdego z państw – opisuje Adam Antoniak.
Polska ma tu argumenty, które może wykorzystać. — Bruksela ma świadomość, że jesteśmy krajem, który ponosi dodatkowe koszty związane z geopolityką. Chodzi o przyjęcie uchodźców z Ukrainy czy zwiększone wydatki militarne. To są wyjątkowe czynniki, które Komisja pewnie weźmie pod uwagę, rekomendując nam dostosowanie deficytu. Dlatego spodziewałbym się bardzo drastycznych wymagań ze strony Komisji. – przekonuje starszy ekonomista ING.
To może oznaczać, że kompromis będzie akceptowalny dla obu stron. — Najprawdopodobniej czeka nas ścieżka umiarkowanej konsolidacji, która nie powinna być bardzo bolesna czy też kosztowna od strony makroekonomicznej w kontekście wzrostu gospodarczego, ale z drugiej strony prawdopodobnie też nie pozostawi specjalnie dużo przestrzeni na to, żeby realizować część zapowiedzi przedwyborczych — przyznaje.
I zaznacza, że Komisja negocjacjami musi udobruchać państwa mające wspólną walutę. — Mechanizm nadmiernego deficytu powstał przede wszystkim z myślą o państwach strefy euro, bo to w tym przypadku zbyt duże rozwarstwienie w podejściu do polityki fiskalnej może przynieść najwięcej dolegliwości. To jednak sprawia, że nazbyt łagodne podejście do państw spoza eurogrupy nie jest w interesie krajów, które już w niej są. Pewne poluzowanie reguł w porównaniu do sytuacji sprzed pandemii ma być swoistym „złotym środkiem” i rozwiązaniem, które nie będzie nazbyt hamowało rozwoju i aktywności gospodarczej – ocenia ekonomista.
— Komisja chce przywrócić dyscyplinę fiskalną w Europie, ale na pewno nie jest to aż tak restrykcyjny mechanizm, jak ten sprzed COVID-19 — puentuje Antoniak.
2024-07-21 @ 15:26
Najciekawsze jest to,że Pan Ekspert wspominając o ograniczeniu wydatków socjalnych jednym tchem wymienia również wynagrodzenia w budzetowce. Tradycyjnie już ta sfera Państwa traktowana ma być po macoszemu jako rezerwuarwolnych środków na i westycje w.dziedzinqch uważanych za.strategiczne. Nikt nie chce pochylić sięa mechanizmami odpowiedzialnymi za
działanie Nowoczesnej administracji istracji jako podwaliny sprawnego Państwa. Wszystko więc pozostaje po statemu.
nad