Poseł Konfederacji oskarżył urzędników skarbówki. Prawda okazała się inna
Poseł Konfederacji Bronisław Foltyn był świadkiem weekendowej kontroli urzędników skarbówki w jednym z pubów w Bielsku-Białej. W opinii polityka byli oni pod wpływem alkoholu podczas wystawiania mandatu za brak paragonu. Sprawa okazała się jednak wyglądać inaczej, na co wskazuje relacja właściciela lokalu. Okazało się, że wlepienie kary miało podstawy, a kontrolerzy byli trzeźwi.(…)
„Siedzimy sobie, pijemy, w końcu człowiek wrócił z wakacji i ma wreszcie chwilę czasu, żeby poświętować ze znajomymi okrągłe urodziny… aż tu nagle wpadają urzędnicy ze skarbówki, zamawiają po wódeczce, po piwku, i jak gdyby nigdy nic, próbują wystawić mandat za 'niepołożony na ladzie’ paragon” – czytamy we wpisie (pisownia oryginalna – red.). (…)
(…) Nieco inne światło na sprawę rzuca miejscowy portal bielsko-biala.pl. Według informacji serwisu policja pojawiła się na miejscu na wezwanie właściciela lokalu – Bartłomieja Mysiary, który dawniej był wspólnikiem Bronisława Foltyna. (…)
(…) Mysiara kontynuował, że Bronisław Foltyn nie widział wszystkiego i opisał sprawę pobieżnie z pominięciem kilku faktów. Właściciel przyznał, że paragon faktycznie nie został wystawiony, ponieważ świeżo zatrudniona barmanka zapomniała go nabić z powodu dużego ruchu. – Z kolei badanie alkomatem wykazało, że (urzędnicy – red.) są trzeźwi, a wcześniej zamówiony alkohol został wylany – podkreślił. (…)
(…) Przedsiębiorca dodał ponadto, że przedstawiciele urzędu byli wyrozumiali i wystawili najniższy możliwy mandat w wysokości 500 złotych zgodnie z prawem, choć początkowo rozważali bardziej dotkliwą kwotę 800 złotych. (…)