Z cyklu „Przemyślenia Pata”
Szanowni Państwo, część z Was – nie wiem jak duża – jest zdziwiona, że w ogóle reagujemy na sytuacje, jaka miała miejsce z Waszymi danymi osobowymi. Bo przecież były większe wycieki danych. Tak wiem, sprawa nie dotyczy wszystkich członków KAS. To jest powód, żebyśmy się sprawą nie zajmowali? Cześć z Was zmęczona jest tzw. przeciąganiem tematu? Rozumiem, że los kolegów i koleżanek Was nie interesuje, ale ja wiem, co to znaczy mieć na karku bezpodstawne postępowanie karne. Wiem, jak to jest mieć przedstawione zarzuty i wiem, jak to jest walczyć o swoje dobre imię oraz ile dobre imię, oraz czysta kartoteka nie tylko w KRK znaczy. Sam fakt przedstawienia komukolwiek nawet niesłusznych zarzutów powoduje, że lądujecie na wiele lat w pewnych rejestrach. Powoduje to, że starając się o pracę, dostęp do pewnych informacji lub o możliwość nawet dalszego kształcenia musicie się tłumaczyć i być oceniani. Uwierzcie mi, naprawdę nie jest to miłe. Wiem to nie tylko z faktu znajomości i stosowania prawa. Tak więc nie rozumiem ludzi bagatelizujących obecną sytuację i w mojej ocenie nie ma dla nich żadnego wytłumaczenia. Może jakby jeden cwaniak z drugim sam poczuł na sobie oddech nasłanego/leniwego/wypalonego prokuratora i policjanta to by zrozumiał i się nie wygłupiał pewnymi komentarzami. Czy naprawdę dziwi Was to, że przejmujemy się losem ludzi, którymi nikt się nie zaopiekował, a wręcz ich sytuację zbagatelizował. Skoro ludzie dostają pisma z żądaniem haraczu za swoje dane, skoro procedury zaszły tak daleko, to chyba mamy prawo domniemywać, iż firma nie doszła z hakerami do porozumienia w sprawie haraczu za nieudostępnianie wykradzionych danych, bo albo nie ma tylu środków, albo te dane nie są tak ważne? Na sam koniec zadajcie sobie pytania. Czy naprawdę nigdy nie dziwiliście się skąd ludzie organizujący akcje na wnuczka lub policjanta mieli informację, że rozpracowana przez nich osoba ma określone środki na koncie? Nie zastanawiało Was nigdy, skąd nagle u poszkodowanych w wypadkach jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki pojawiały się firmy walczące o odszkodowania. Nie kancelarie adwokackie i radcowskie, ale właśnie takie quasi firemki? I jeszcze jedno na koniec. My nie tylko „robimy aferę” z wycieku Waszych danych, ale przede wszystkim „robimy aferę” z tego, że KAS samo podaje dane swych członków jak na tacy. Więc krytykantom proponuję najpierw przeczytać wszystkie posty i pisma dokładnie. Paradoksalnie ta ostatnia sytuacja dotyka większej ilości ludzi niż ostatni wyciek danych.
